Latawce komorowe – coś co uwielbiam.
Sama mam taki i
puszczam go przy każdej możliwej okazji. Mimo, że niektórzy z moich znajomych
śmieją się z tego i kpią, to nie jest wcale to taki prosty wyczyn, i jak ktoś
się z tego śmieje, to od razu widać, że nie miał nigdy z latawcami do
czynienia.
Nauczenie się operowania latawcem, czy to komorowym czy
zwykłym, to taka namiastka okiełznania zwykłego spadochronu – dużo linek,
odpowiednie ustawienie do wiatru, konieczna siła w rękach, aby go utrzymać, a
co dopiero wypuścić go na duże wysokości.
Latawce to piękne i bardzo przyjemne hobby. Ponadto
niesamowicie poprawia humor, a jak już człowiek nauczy się Nim manewrować i
wypuszcza na wyższe poziomy w przestrzeni, to ma poczucie jakby osiągnął coś
wielkiego i znaczącego.
Jak mam kiepski nastrój, albo brakuje mi jakiegoś impulsu do
dalszego działania, to jadę na lotnisko lub łąkę i nabieram umiejętności by móc
tak szusować latawcem po niebie, jak robiły to osoby na plaży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz