sobota, 23 stycznia 2016

Latawce – kocham, ubóstwiam, puszczam

Latawce komorowe – coś co uwielbiam. 

Sama mam taki i puszczam go przy każdej możliwej okazji. Mimo, że niektórzy z moich znajomych śmieją się z tego i kpią, to nie jest wcale to taki prosty wyczyn, i jak ktoś się z tego śmieje, to od razu widać, że nie miał nigdy z latawcami do czynienia.


Nauczenie się operowania latawcem, czy to komorowym czy zwykłym, to taka namiastka okiełznania zwykłego spadochronu – dużo linek, odpowiednie ustawienie do wiatru, konieczna siła w rękach, aby go utrzymać, a co dopiero wypuścić go na duże wysokości.



Latawce to piękne i bardzo przyjemne hobby. Ponadto niesamowicie poprawia humor, a jak już człowiek nauczy się Nim manewrować i wypuszcza na wyższe poziomy w przestrzeni, to ma poczucie jakby osiągnął coś wielkiego i znaczącego.

Jak mam kiepski nastrój, albo brakuje mi jakiegoś impulsu do dalszego działania, to jadę na lotnisko lub łąkę i nabieram umiejętności by móc tak szusować latawcem po niebie, jak robiły to osoby na plaży. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz