sobota, 2 kwietnia 2016

ińsko - wspomnienie beztroskich chwil

Ińsko - miejsce mojej młodości. 
Dawniej, co roku, wraz ze znajomymi z liceum, w każde wakacje jechaliśmy do Ińska pod namioty, bądź do domków "promyk". Mimo, że nie umiem pływać, a wręcz mam traumę co do wodnych atrakcji, to uwielbiam miejscowości i miejsca do wypoczynku z wodnymi akwenami. Nie wiem skąd się to bierze i dlaczego uwielbiam morze, jeziora, rzeki, mimo że korzystam z nich przede wszystkim mocząc nogi ;)
Ińsko też właśnie tak na mnie wpływa. Na pomostach mogłabym siedzieć godzinami, mimo że po obu stronach jest woda. Z Ińska pamiętam jednak także takie chwile jak deszcz meteorytów, który oglądała połowa wypoczywających pod namiotami. My leżeliśmy na ledwo trzymającym się pomoście przy 'nurkach' i dawaliśmy okrzyki - ooooo, aaaaa - na każdą spadającą gwiazdę. Wspominam również kawiarenkę - bar na pomoście - świetna sprawa - z pysznymi hot-dogami i hamburgerami.
Pamiętam jak złamało się krzesło, kiedy mój kolega chciał usiąść właśnie z takim wielkim hamburgerem i cieszył się z ilości otrzymanego sosu. No niestety, przy upadku kotlet poleciał wysoko, koledze została w ręku sama bułka. Przerażona mina - bezcenny widok, który do tej pory powoduje uśmiech na mojej twarzy - złamane krzesło i radość z hamburgera skończyła się zanim się zaczęła. 
Wspominam także niebieskiego Subaru Impreze, który co sezon robił w Ińsku furorę. 
Brak wody lub zimna woda na polu namiotowym, przez która chodziliśmy brudni, muzyka puszczana z radia, z którym wszędzie chodziliśmy, to wszystko miało w sobie jakiś urok. W Ińsku liczy się przede wszystkim atmosfera. Tam nie potrzeba nic więcej. Fajni ludzie, dobra pogoda i sytuacje warte wspomnień.
Ińsko zawsze będzie dla mnie podróżą przynoszącą na mojej twarzy uśmiech, bo każda chwila, gesty, sytuacje, miejsca, od razu otwierają w mojej głowie film z przeszłości, jednych z najciekawszych chwil w moim życiu - pełnych akceptacji i pełni życia.
A Wy? macie takie miejsca?